- Z
każdej strony bombardują nas reklamy. Widzimy kobiety uśmiechnięte,
zadowolone z macierzyństwa, cierpliwie. Mieszkania lśnią czystością,
dzieci są grzeczne jak aniołki, a mamy – wypoczęte i zadbane. Tyle świat
mediów, a jak wygląda proza życia?
- Najważniejszy
dla dziecka jest pozytywny stan umysłu mamy. Nieważny jest porządek ani
czystość, ilość rozrywek, zabawek i pluszaków, które dziecko ma do
dyspozycji, czy ilość atrakcyjnych dodatkowych zajęć, na które mama je
wozi. Najbardziej wartościowy jest dla dziecka czas spędzany z matką
dostępną, zrelaksowaną, która się nie śpieszy i nie stresuje
koniecznością sprostania wygórowanym i wydumanym, perfekcjonistycznym
projektom idealnej matki. Jeśli mama chce wychować szczęśliwe dzieci,
sama musi być wystarczająco szczęśliwa. Szczęśliwa, zrelaksowana mama (i
tata) równa się szczęśliwe, dobrze rozwijające się dziecko.
- Setki książek, gdzie z
precyzją farmaceuty wylicza się, ile gramów marchewki dziecko powinno
zjeść, cukierkowe seriale, wywiady z zachwyconymi macierzyństwem
celebrytkami… – zewsząd pojawiają się nakazy i zakazy, tworzy się złote
recepty na idealne macierzyństwo. Jak w takiej sytuacji nie dać się
wciągnąć w bieg za iluzją bycia Mamą Idealną?
- To ważne pytanie. Rzeczywiście nacisk
wielu mediów i środowisk na realizowanie niedościgłego wzorca Idealnej
Matki jest wielki. Jeśli mama nie jest piękna, zadbana, świetnie ubrana,
jeśli jednocześnie nie robi błyskotliwej kariery zawodowej i nie ma
fantastycznej, romantycznej relacji z super przystojnym, dzielnym i
ciepłym ojcem dzieci, jeśli przy okazji nie jest świetną kochanką,
sportsmenką i kucharką chodzącą na zakupy z pięknymi, wylansowanymi
dziećmi – to sromotnie przegrywa w medialnych castingach. Próby
realizacji tak absurdalnego projektu nieuchronnie kończą się wypaleniem,
depresją lub/i chorobą.
Trzeba więc z umiejętnym, ironicznym
dystansem podchodzić do tego typu wymagań, oczekiwań i stereotypów.
Jeśli mama wybiera z tej palety możliwości to, co jest dla niej
stosunkowo łatwe i przyjemne, co czyni ją spokojną i szczęśliwą – a
przynajmniej nie powoduje spięcia brzucha i zacisku gardła – to z
pewnością będzie dobrą matką dla swego dziecka. Najważniejsze –
pamiętać, że matką/rodzicem jest się dla dziecka, a nie dla wyników w
konkursie piękności i zaradności rozkręcanym przez reklamy oraz część
kobiecych mediów. Perfekcjonistyczna obsesja nie służy temu, by dziecko
dobrze się rozwijało, a związek z nim był ciepły i dobry. Perfekcjonizm
służy wyłącznie temu, by dobrze wypaść w oczach najbliższego i dalszego
otoczenia, i – ewentualnie – kreować swoją odrealnioną reputację na
Facebooku. Z punktu widzenia dziecka, to zupełnie chybiony cel. Bo
przecież istotą, a zarazem wehikułem dobrego wychowywania dziecka jest
budowanie dobrej z nim relacji. Tego typu postaw i zachowań mądrze uczą
internetowe warsztaty ZrelaksowanaMama.pl, które niedawno
zaprezentowałem w sieci.
- Kobiety często wstydzą się
powiedzieć, przyznać przed rodziną, koleżankami czy nawet samą sobą –
„Mam już dość, brak mi sił, cierpliwości do dziecka, nie radzę sobie z
jego zachowaniem”. Skąd ten strach?
- Bardzo wiele kobiet uwikłanych w te
stereotypowe oczekiwania i wymagania związane z rolą matki uważa, że
przeżywanie jakichś negatywnych uczuć w relacji z dzieckiem
(zniecierpliwienia, zniechęcenie, zmęczenia, gniewu) jest czymś, co
kwalifikuje je do kręgu społecznej patologii. To bardzo groźny efekt
uboczny promocji Matki Idealnej. Wszyscy wiemy, że w życiu i w relacjach
z dziećmi bywa różnie. Wypieranie negatywnych emocji przez perfekcyjne
matki prowadzi do ich kumulacji, a w konsekwencji do groźnych,
niekontrolowanych wybuchów gniewu, agresji lub rozpaczy. Teraz wyraźniej
widać, jak ważne jest to, by nie dać się uwikłać w gonitwę za
nierealizowalnym ideałem, jak ważne jest, by dbać o dobrą relację z
dzieckiem, mieć dużo czasu dla niego i być w dobrej, emocjonalnej
dyspozycji.
- Wraz z pojawieniem się dziecka
na świecie sporo kobiet uznaje, że teraz ono jest najważniejsze, trzeba
się „poświęcić” dla niego, zrezygnować z siebie. Czy naprawdę to
konieczne? Czy można wyróżnić poświęcenie pozytywne i jego destrukcyjną
formę?
- Poświęcenie może być albo pogodne,
albo być poświęceniem – udręką. Jeśli poświęcenie jest pogodne,
ofiarowane dziecku bez wysiłku, bez oczekiwania czegoś w zamian, to jest
to dobre poświęcenie. Dzieci nie chcą poświęcenia. Najbardziej jest im
potrzebne, by rodzice byli szczęśliwi i dostępni – a nie zajechani,
zirytowani, zagonieni i napięci poświęcaniem się dla nich.
Warto więc dbać o właściwe ustawienie
granic naszego poświęcenia. Jeśli poświęcenie przestaje być
bezinteresownym dawaniem – to znaczy, że granica została przekroczona i
zaczynamy nieświadomie zadłużać nasze dziecko. Po latach będziemy mu
wypominać: „Ja wszystko dla ciebie poświęciłam, a ty teraz jesteś taki
niedobry” – czego oczywiście nie należy robić.
- Wiedzę, wyobrażenie na temat
rodzicielstwa wynosimy w dużej mierze z domu rodzinnego. Później w
mniejszym lub większym stopniu powielamy ten zakodowany schemat
zachowań, wychowując własne dzieci. Co jeśli te wzorce były złe? Jak
możemy to rozeznać i uniknąć błędów wychowawczych popełnionych przez
naszych rodziców?

- Czy można nauczyć się zdrowego
i mądrego podejścia do macierzyństwa? Jak odkryć, co tak naprawdę
znaczy być dobrą mamą dla własnych dzieci, jednocześnie nie odmawiając
sobie prawa do bycia człowiekiem, kobietą?
- Oprócz tego, co powyżej, bardzo może
się przydać trening obecności/przytomności, czyli umiejętność bycia w
urealnionym kontakcie z tym, co się rzeczywiście wydarza w tej chwili, a
także dostrzegania i rozumienia tego, co się dzieje z dzieckiem. Nad
tym także pracujemy podczas warsztatów.
Jeszcze jednym, nie mniej ważnym
elementem sprzyjającym wychowawczemu sukcesowi matki/rodziców jest
zachowanie w swojej przestrzeni psychicznej tzw. wewnętrznego dziecka.
Wewnętrzne dziecko to ten wymiar naszego psychicznego wyposażenia, który
najlepiej kontaktuje się z naszym „zewnętrznym” dzieckiem. Wszystko to,
co w nas wrażliwe, emocjonalne, kreatywne, spontaniczne, skłonne do
zachwytu i radości. I o to trzeba w sobie dbać.
Wywiad dla magazynu Veronique przeprowadziła Joanna Wilgucka-Drymajło.
Amen :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń